Skip to content
Menu
Kuba Polanowski
  • Strona główna
  • O mnie
  • Relacje z wypraw
  • Testy sprzętu
  • Poradniki
  • Inne
  • Kontakt
Kuba Polanowski
Giewont ze skałami Sarniej Skały na pierwszym planie latem.

Sarnia Skała – Sfinks, Żeromski i kopalnia uranu

Przyjemna, kilkugodzinna wycieczka naszpikowana przyrodniczymi walorami Tatr. Głębokie doliny, urokliwe polany i Giewont dominujący nad okolicą. Po drodze ciekawostki historyczne i doskonałe widoki.

Giewont ze skałami Sarniej Skały na pierwszym planie
Szczyt Giewontu widziany z Sarniej Skały
Dębik ośmiopłatkowy
Tosia z Giewontem w tle

1 2 3 ►

Jedząc śniadanie, patrzymy wyczekująco przez okno. Tatry w ostatnich dniach nie życzyły sobie odwiedzin. To chowały się w gęstych mgłach, grzmiały, to wysyłały w doliny złowrogie chmury. Teraz, w sobotni poranek, jakby trochę się uspokoiły. Prognozy kuszą perspektywą choćby krótkiej wycieczki. Pierwszy wyłania się Giewont, później Sarnia Skała, cel naszej dzisiejszej wycieczki. Ruszamy w stronę Kuźnic chwilę
przed 14.

Wysiadamy na Rondzie Kuźnickim (Jana Pawła II) i kierujemy się na południowy wschód. Przechodzimy obok Muzeum Przyrodniczego TPN, a dalej – Średniej i Wielkiej Krokwi. Naprzeciwko tej drugiej spotykamy tabliczkę oznaczającą początek Drogi pod Reglami. Po 300 metrach dochodzi do granicy TPN, zrównuje się z nią i biegnie tak przez 8 km aż do wylotu Doliny Kościeliskiej. Jej nazwa nie odnosi się do pięter roślinności. Reglami nazywa się wał mniejszych wzniesień “przytulonych” do wyższych tatrzańskich szczytów od północy.

Wielki Giewont widziany z Sarniej Skały

Piękna, cicha Dolina Białego

Czarne znaki towarzyszą nam jednak tylko przez kilometr. Po drodze ostatnie podrygi deszczowej chmury zdają się przeganiać całe grupy turystów do Zakopanego. A przecież zaraz będzie się rozjaśniać! Ktoś chyba nie sprawdza pogody… Po 20 minutach wita nas pusta kasa biletowa. Nagle zza budki słyszymy szelest zarośli. Nad nimi pojawia się najpierw rower, a potem niosący go człowiek, który wchodzi do budki. Patrzymy na siebie zdziwieni i czekamy na sprawdzenie biletów. Jesteśmy u wylotu Doliny Białego.

Burze w Tatrach – często bagatelizowane przez turystów, są jednym z największych górskich zagrożeń, szczególnie wiosną i latem. Jak minimalizować zagrożenie? Przede wszystkim należy sprawdzać prognozy pogody. Na pomoc przychodzą portale i aplikacje takie jak Meteoblue czy Pogoda&Radar. Po drugie – największe prawdopodobieństwo wystąpienia burzy to południe i popołudnie. Starajmy się więc wychodzić na szlak (i wracać z niego) jak najwcześniej. Ostatecznie, kiedy już zaskoczy nas tatrzańska pogoda, spróbujmy zejść jak najniżej i odizolować się od podłoża, na przykład plecakiem.

Giewont widziany z Sarniej Skały

Zachwycał się nią już Stefan Żeromski, pisząc: “(…) leżę sobie tam na podścielisku z pysznych mchów i całych zarośli liści borówek (…)”. I faktycznie, jest tu co podziwiać. Biały Potok spływa spod północnych zboczy Giewontu i Kalackiej Kopy, tworząc miejscami ciasny wąwóz. Dolina oddziela grzbiety Sarniej Skały i Łomika od grzbietu Kalackiej Kopy i Krokwi. Pogoda znacznie się poprawia, a potężny masyw Giewontu zaprasza, żeby przyjrzeć mu się z bliska. Idziemy więc na południe przez drewniane pomosty w zwężeniu pod skałami Korycisk.

W Dolinie Białego podziwiamy bukowo-jodłowy las dolnoreglowy, wyróżniający się spośród okolicznej świerczyny. Kwadrans po przekroczeniu granicy parku docieramy do otworu w skale zagrodzonego drewnianą “kratą”. To stara sztolnia uranu, gdzie w latach 50. prowadzono poszukiwania i wydobycie prawdopodobnie w celu produkcji broni jądrowej w ZSRR w ramach wyścigu zbrojeń. Według pomiarów z 2010 roku stężenie substancji promieniotwórczych w zalegającej tu wodzie jest nawet 130 razy większe od przeciętnego.

Chrząszcz Rozpucz Lepiężnikowiec

Kilkaset metrów dalej dolina rozdziela się, a szlak prowadzi jej wschodnią odnogą. Stąd jeszcze 10 minut marszu do Sarniego Wodospadu. Podziwiamy go – niestety jako jedni z nielicznych – z daleka, szanując zakaz schodzenia ze szlaku, przypomniany stojącą tu tabliczką. U wylotuŻlebu pod Wrótka trasa odbija gwałtownie i stromieje, podchodząc na Przełączkę za Igłą (1176 m n.p.m.). Kawałek nad nią dochodzimy do skrzyżowania szlaków ze Ścieżką nad Reglami i skręcamy na zachód.

Ścieżka nad Reglami – popularny szlak turystyczny prowadzący od polany Kalatówki pod północnymi zboczami Giewontu, Dolinę Małej Łąki i Kościeliską aż do Chochołowskiej. Poprowadzony przez Towarzystwo Tatrzańskie w 1900 roku. Według Józefa Nyki (autora przewodników, taternika, popularyzatora turystyki górskiej) jest szczególnie upodobana przez niedźwiedzie wędrujące z Tatr Wysokich na zachód.

Dębik ośmiopłatkowy

Przekraczamy drugi ciek źródliskowy Białego Potoku i robimy zdjęcia rosnącego w okolicy lepiężnika wyłysiałego. To charakterystyczna górska roślina o dużych liściach w kształcie serca przypominających szczaw i grubej łodydze z puchowymi owocami. Wspinamy się na Czerwoną Przełęcz (1301 m n.p.m.), gdzie zatrzymujemy się, żeby złapać oddech, kanapkę i łyk wody. Faktycznie dosyć tu czerwono, a to za sprawą czerwonych łupków, które nadają kolor glebie. Wyciągamy kanapki, co od razu przyciąga ciekawskiego kosa. Dopóki nie skończymy jeść, kręci się wokół, podskakując, niestety na tyle zwinnie, że nie daje sobie zrobić zdjęcia.

W tym miejscu w 1900 roku Towarzystwo Tatrzańskie postawiło altanę turystyczną, która nie przetrwała jednak niestety silnych wiatrów. Po przerwie ruszamy na północ, gdzie czeka nas jeszcze kilkadziesiąt metrów podejścia. Krótki fragment lasu przerzedza się, a potem całkowicie odsłania wierzchołek Sarniej Skały (1378 m n.p.m.), zwanej też Małą Świnicą lub Świnią Skałą. U jej podnóży rosną murawy i kosodrzewina, nietypowa dla tej wysokości. Naturalnie występuje na wysokości od około 1550 do 1800 metrów. Obniżenie górnej granicy lasu wynika prawdopodobnie z mikroklimatu wywołanego silnymi wiatrami. Na samych skałach rośnie między innymi dębik ośmiopłatkowy z charakterystycznym białym kwiatem.

Podhale widziane z Sarniej Skały

Na szczycie wita nas rześki wiatr i piękne widoki. Kilkanaście osób robi sobie zdjęcia na tle Giewontu, z którego widać wyraźne sylwetki turystów. Jeden wariat pali papierosa, na co zwracam mu uwagę, licząc, że nie zostanę zepchnięty w dolinę. Nie zostałem, a nawet zgasił i schował niedopałek do paczki, dziękując za ostrzeżenie przed potencjalnym mandatem. Pozujemy sobie z Tosią wzajemnie do zdjęć, po czym omawiamy panoramę. W drodze powrotnej trafiamy na nietypowego, niebieskiego ślimaka, pomrowa błękitnego.

Panorama z Sarniej Skały (1378 m n.p.m.) – rozległy widok m.in. na Tatry Bielskie, Grań Koszystej i Granaty od wschodu, północne pionowe ściany Giewontu, Kominiarski Wierch, Wołowiec i pobliskie Łysanki na zachód i Podhale na południe. W dali Beskid Żywiecki z Pilskiem, Babią Górą i Policą, a także Gorce z Turbaczem. Nad Zakopanem wznosi się charakterystyczny wał Gubałówki i Palenicy Kościeliskiej.

Tosia z Giewontem w tle

Z Czerwonej Przełęczy schodzimy dosyć stromo Sarnim Grzbietem na zachód do Polany Strążyskiej. Na przestrzeni kilometra spotykamy niezwykle fotogeniczne owady – mieniącą się głębokim błękitem podhalankę okazałą i czarnego w żółte kropki rozpucza lepiężnikowca. Ścieżka nad Reglami biegnie dalej przez Przełęcz w Grzybowcu do Doliny Małej Łąki. My natomiast kierujemy się na północ wzdłuż kojących szumów potoku. Polana bierze nazwę od słowa “strąga” pochodzenia wołoskiego, oznaczającego otwór w zagrodzie do dojenia owiec.

Stąd ciekawa perspektywa na Wielki Giewont niemal na wprost jego podnóża. Trasa prowadzi obok Herbaciarni Parzenica, mieszczącej się w starej chacie postawionej w latach 20. XX wieku. Można tutaj zjeść ciepły posiłek, w sezonie otwarte od 9 do 20, poza sezonem do 15. Za budynkiem ogrodzona łąka z dwoma dawnymi szałasami. Nieopodal duży głaz zwany Sfinksem, nie widzimy jednak podobieństwa. W dół biegiem Strążyskiego Potoku kierujemy się czerwonym szlakiem prowadzącym z Zakopanego na Wyżnią Kondracką Przełęcz pod Giewontem.

Szczyt Giewontu widziany z Doliny Strążyskiej

O urokach Doliny Strążyskiej Józef Kraszewski pisał w 1867 r.: „(…) kraj milczenia i marzenia, a tak
piękny”. Ciężko się z tym nie zgodzić! Obecnie jest jednym z najchętniej odwiedzanych miejsc przez
tatrzańskich turystów. Na wschodnich zboczach Samkowej Czuby (1189 m n.p.m.) podziwiać można skały dolomitowe zwane Kominami Strążyskimi. Były niegdyś popularnym obiektem wspinaczkowym. Mijamy Polanę Młyniska z leśniczówką i u wylotu doliny kończymy naszą wycieczkę po około 4 godzinach, mając w nogach niecałe 9 km.

Szałas pasterski na Polanie Strążyskiej

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ostatnie wpisy

  • Sarnia Skała – Sfinks, Żeromski i kopalnia uranu
  • Trzydniowiański Wierch zimą – łatwy szlak z doskonałymi widokami
  • Matterhorn. Dać się ponieść marzeniom
  • Zbierając Szlify w Tatrach Wysokich – zaawansowany kurs turystyki wysokogórskiej
  • Diament Pienin cz. 4. Żar – Krempachy

Archiwa

  • sierpień 2025
  • listopad 2024
  • październik 2024
  • styczeń 2024
  • maj 2023
  • kwiecień 2023
  • listopad 2022
  • październik 2022

Kategorie

  • Bez kategorii
  • Inne
  • Poradniki
  • Relacje z wypraw
©2025 Kuba Polanowski | Powered by SuperbThemes!