Schodzę z Trzech Koron chwilę przed 13:00. Połowa trasy za mną, zostało około 25 km. Przeciskam się przez tłum turystów w środku lasu, jest strasznie gorąco. Ubrałem się zdecydowanie za ciepło i czuję nadchodzący kryzys…
Pieczątka piąta. Trzy Korony – Hala Majerz – Przystań Statku “Harnaś”

Z kasy biletowej pod najpopularniejszym szczytem Pienin ruszam do Przełęczy Szopka. Idę tak szybko jak tylko mogę, próbując omijać tłum. Po kilkunastu minutach skrzyżowanie szlaków, idę prosto w kierunku Czorsztyna. W końcu powiew świeżego powietrza. Nagle wokół nie ma nikogo. W lesie robię przerwę na odpoczynek. Dojadam resztki prowiantu ale wciąż jestem głodny i zmęczony. Przez chwilę myślę, że nie uda mi się dojść do końca trasy. Druga połowa wciąż przede mną.
Nie ma lepszej drogi niż przed siebie, więc idę. Za Przełęczą Szopka niebieski szlak wiedzie przez Pieniny Czorsztyńskie. Mijam Czoło (815 m), Sylwków Gronik (808 m) i Łączaną (818 m), głównie lasem. Po około 2,5 km dochodzę do skrzyżowania szlaków na Przełęczy Trzy Kopce. Zaraz później mijam Macelak (857 m) i polanę, z której rozpościera się piękny widok na Tatry. Niestety nie mam czasu i się teraz zatrzymywać. Stąd jeszcze kilkanaście minut i wchodzę na Halę Majerz.
Nie znajdę tu schronienia przed słońcem. Potężna polana rozciąga się na prawie dwa kilometry. Siadam, nawadniam się i zdejmuje bieliznę termiczną, w której szedłem przez ostatnie 10 godzin. Trzeba było wziąć zwykłą cienką koszulkę. Nie przewidziałem tak radykalnej amplitudy temperatur i strasznie się zgrzałem. Większość Hali przejdę z przysłowiową “gołą klatą”, co wywoła zniesmaczone spojrzenia części turystów. Dostarczy jednak orzeźwienia kiedy zaczynało już robić mi się słabo.

Robię przerwę na zdjęcia. Widoki są doskonałe – Słowackie Tatry Bielskie, Tatry Wysokie, Pieniny (i cel mojej wędrówki – Żar) i Pogórze Spiskie. Kilka dźwięków migawki i ruszam dalej do Czorsztyna bo czas goni. Na głównym skrzyżowaniu odbijam w kierunku ruin Zamku Czorsztyńskiego. 1,5 km i jestem na przystani statku Harnaś.

Szukam pieczątki potrzebnej do zweryfikowania Diamentu. W kasie mówią, że nie mają. Po chwili zamieszania dowiaduje się, że pieczątka jest w barze obok. Odbijam stempel w książeczce, robię sobie zdjęcie i rozglądam się wokół. Tutaj zaczynają się problemy… Długa kolejka do kasy biletowej na przeprawę, krzyki, napięta atmosfera. Okazuje się, że jeden ze statków miał awarię i przestano sprzedawać bilety…

Pani z obsługi kieruje mnie do gondoli, która jest teraz jedynym środkiem transportu do Niedzicy. Przechodzę na drugą stronę cypla, a tam kolejka po horyzont. Tłumy większe niż na Trzech Koronach. Czekania prawdopodobnie na wiele godzin. Zmotywowany poprzednimi sukcesami decyduje się na sprawdzony już zabieg. Podchodzę do kasy biletowej na gondolę, proszę o wpuszczenie w kolejkę i… udaje się. To samo powtarzam przy wejściu do łódki. Ludzie puszczają mnie przodem, uśmiechają się i życzą powodzenia.
Diament Pienin – Pieczątka szósta. Niedzica – Żar.

Rejs przez Jezioro Czorsztyńskie zajmuje około 10 minut. Spod łódki pryska orzeźwiająca chłodna woda. Udaje się nawet zrobić w miarę wyraźne zdjęcia zamków w Czorsztynie i Niedzicy mimo bujania. W przystani po drugiej stronie odbijam stempel i robię sobie zdjęcie.

Zatrzymuję się na obiad w Karczmie Hajduk niedaleko zamku. Trafiłem akurat na stolik, który właśnie się zwalniał więc znów nie musiałem czekać. Obiad postawił mnie w końcu na nogi. Szybkim krokiem ruszyłem szlakiem czerwonym na południe w stronę Cisówki (777 m). Hala po wschodniej stronie szczytu zapewnia fantastyczne widoki na Jezioro Czorsztyńskie i Gorce.

Dalej ścieżka znika w lesie i zostaje w nim przez następne 4,5 km. Nie jest tu najciekawiej ale przynajmniej nie ma tłumów. Spotkałem na tym odcinku zaledwie kilka osób. W okolicy Krempaszankowej (826 m) szak czerwony łączy się z zielonym i po kilkudziesięciu metrach wychodzi na Polanę Wapienne. Widoki na Tatry Bielskie, Wysokie i Pogórze Spiskie. Najwyższe tatrzańskie szczyty oddalone są zaledwie 20-30 km stąd. Zatrzymałem się żeby zrobić kilka zdjęć. Niedaleko mnie siedziała grupa, od której dobywały się wyraźne zapachy marihuany i dźwięki reggae. Była 18:30, przede mną ostatnie, krótkie podejście na Żar. Potem już z górki, nawet za bardzo…

W ostatnim wpisie serii przeczytacie o:
-pięknych widokach z Żaru na Jezioro Czorsztyńskie i Gorce,
-zachodzie słońca na zaskakująco ładnym szlaku z Dursztyna do Krempach,
-zwiedzaniu Szczawnicy po Diamencie i jak spontaniczną decyzją zapisałem się na kurs Przewodników Beskidzkich.
Czytaj dalej:
Diament Pienin cz. 2. Wysoki Wierch – Sokolica – Trzy Korony
Diament Pienin cz. 1. Rezerwat Białej Wody – Wysoka – Wysoki Wierch
Diament Pienin – 52 kilometry, 7 pieczątek, 15 godzin epickiej przygody